- Jest szósta trzydzieści, a ja jestem już gotowa - powiedziałam. - Czy z racji tego, że do początku uroczystości zostały nam jeszcze... - spojrzałam na zegarek przy moim
łóżku. - dwie godziny, dwadzieścia dziewięć minut i trzy sekundy, mogę na
chwilę się położyć?
- Nie - warknął Sebastian, zakładając ramiona na piersi. - Jeszcze pognieciesz ubranie.
Jęknęłam sfrustrowana i oparłam się plecami o ścianę za mną. Po chwili zaczęłam rytmicznie uderzać tyłem głowy w mur (czy co to tam było).
- Kojarzysz takie powiedzenie: głową muru nie przebijesz? - spytał Sebastian patrząc na mnie kątem oka. Kiedy zobaczył, że zignorowałam jego uwagę i dalej robiłam to samo, znalazł się przy mnie w ułamku sekundy. Chwycił mnie za ramiona i ściągnął z łóżka.
- Trzepiąc głową w ścianę nic nie wskórasz. Co najwyżej wkurzysz osobę śpiącą po drugiej stronie albo obudzisz Anastasię. Bo Alien już obudziłaś - faktycznie, Deva patrzyła na nas. Wyglądała na nieco zirytowaną...
- Och, zamknij się - warknęłam, strząsając jego ręce ze swoich ramion. - Dobra, zostały nam... - mój wzrok znowu powędrował w kierunku zegarka - ...dwie godziny, dwadzieścia pięć minut i dziesięć sekund. To co robimy przez ten czas, skoro nie pozwalasz mi spać?
- Możesz na przykład trochę poćwiczyć.
- O szóstej? Odwaliło?
- Chyba warto umieć się samemu obronić? W końcu nigdy nic nie wiadomo. Ktoś może cię zaatakować i tak się złoży, że nie będziesz miała akurat przy sobie żadnego dajmona, i co wtedy?
- Ty nigdy się ode mnie nie odczepisz - mruknęłam.
- Powinnaś się z tego cieszyć. Nie każdy...
- ...ma takie szczęście, jak ja? Być może. Szczerze mówiąc, mam to gdzieś.
- Spero... - w głosie Sebastiana słychać było ostrzeżenie.
- Dobra, już dobra. To idziemy potrenować tą samoobronę, czy nie?
A teraz pytanie za sto punktów: kto się spóźnił na uroczystość? Oczywiście - ja.
- Zamorduję - mamrotałam, biegnąc na złamanie karku w kierunku sali ... - Uduszę, a ciało spalę...
Kiedy w końcu dobiegłam na miejsce wszyscy już byli... z wyjątkiem Enny. Czyżby się spóźnił...?
Wślizgnęłam się bezszelestnie do sali i zajęłam pierwsze z brzegu miejsce, a Sebastan stanął koło mnie.
- Pocieszę cię - szepnął mi na ucho Sebastian w momencie, w którym na salę wszedł Enna i wszyscy ucichli. - Awansowałaś z pozycji Nowicjuszki na pozycję Gracza. Przynajmniej cała twoja praca nie poszła na marne.
- I złapałaś kilka dajmonów - dodała Anastasia, która stała z mojej drugiej strony. - A teraz przestańcie już rozmawiać, bo kapitan Enna coś mówi.
Dobra, to może ja tak w dużym skrócie opiszę co się działo?
Najpierw oczywiście trzeba było załatwić wszystkie formalności, bla, bla, bla, potem wymieniał dalej, kto jakie dajmony złapał, bla, bla, bla, no a na końcu oznajmił, kto ,,awansuje" na wyższe stanowiska: tj. Kengo na pozycję Głównego Ofensywnego (nieznaczny uśmiech ze strony Enny), Sylvian na pozycję Głównego Defensywnego, no i ja na pozycję Gracza. Oprócz tego dwóch wyżej wymienionych panów otrzymało imiona zakonne.
I to by było na tyle.
<Enna? Zechcesz dokończyć?>
- Nie - warknął Sebastian, zakładając ramiona na piersi. - Jeszcze pognieciesz ubranie.
Jęknęłam sfrustrowana i oparłam się plecami o ścianę za mną. Po chwili zaczęłam rytmicznie uderzać tyłem głowy w mur (czy co to tam było).
- Kojarzysz takie powiedzenie: głową muru nie przebijesz? - spytał Sebastian patrząc na mnie kątem oka. Kiedy zobaczył, że zignorowałam jego uwagę i dalej robiłam to samo, znalazł się przy mnie w ułamku sekundy. Chwycił mnie za ramiona i ściągnął z łóżka.
- Trzepiąc głową w ścianę nic nie wskórasz. Co najwyżej wkurzysz osobę śpiącą po drugiej stronie albo obudzisz Anastasię. Bo Alien już obudziłaś - faktycznie, Deva patrzyła na nas. Wyglądała na nieco zirytowaną...
- Och, zamknij się - warknęłam, strząsając jego ręce ze swoich ramion. - Dobra, zostały nam... - mój wzrok znowu powędrował w kierunku zegarka - ...dwie godziny, dwadzieścia pięć minut i dziesięć sekund. To co robimy przez ten czas, skoro nie pozwalasz mi spać?
- Możesz na przykład trochę poćwiczyć.
- O szóstej? Odwaliło?
- Chyba warto umieć się samemu obronić? W końcu nigdy nic nie wiadomo. Ktoś może cię zaatakować i tak się złoży, że nie będziesz miała akurat przy sobie żadnego dajmona, i co wtedy?
- Ty nigdy się ode mnie nie odczepisz - mruknęłam.
- Powinnaś się z tego cieszyć. Nie każdy...
- ...ma takie szczęście, jak ja? Być może. Szczerze mówiąc, mam to gdzieś.
- Spero... - w głosie Sebastiana słychać było ostrzeżenie.
- Dobra, już dobra. To idziemy potrenować tą samoobronę, czy nie?
A teraz pytanie za sto punktów: kto się spóźnił na uroczystość? Oczywiście - ja.
- Zamorduję - mamrotałam, biegnąc na złamanie karku w kierunku sali ... - Uduszę, a ciało spalę...
Kiedy w końcu dobiegłam na miejsce wszyscy już byli... z wyjątkiem Enny. Czyżby się spóźnił...?
Wślizgnęłam się bezszelestnie do sali i zajęłam pierwsze z brzegu miejsce, a Sebastan stanął koło mnie.
- Pocieszę cię - szepnął mi na ucho Sebastian w momencie, w którym na salę wszedł Enna i wszyscy ucichli. - Awansowałaś z pozycji Nowicjuszki na pozycję Gracza. Przynajmniej cała twoja praca nie poszła na marne.
- I złapałaś kilka dajmonów - dodała Anastasia, która stała z mojej drugiej strony. - A teraz przestańcie już rozmawiać, bo kapitan Enna coś mówi.
Dobra, to może ja tak w dużym skrócie opiszę co się działo?
Najpierw oczywiście trzeba było załatwić wszystkie formalności, bla, bla, bla, potem wymieniał dalej, kto jakie dajmony złapał, bla, bla, bla, no a na końcu oznajmił, kto ,,awansuje" na wyższe stanowiska: tj. Kengo na pozycję Głównego Ofensywnego (nieznaczny uśmiech ze strony Enny), Sylvian na pozycję Głównego Defensywnego, no i ja na pozycję Gracza. Oprócz tego dwóch wyżej wymienionych panów otrzymało imiona zakonne.
I to by było na tyle.
<Enna? Zechcesz dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz