Sam nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. Nie on...
- Czego ode mnie oczekujesz w takim pytaniu? - spytałem, podnosząc zmęczone spojrzenie na Kengo. Jak on mógł zapytać o takie coś?! Dobrze wiedział, co łączyło mnie niegdyś z Yoite... - Zresztą, nieważne - dodałem, gdy nie otrzymałem przez dłuższą chwilę żadnej odpowiedzi. - Idę się przewietrzyć.
- Oj, nie zzapominasz czasem o czymś, szczeniaku? - rzucił za mną Yoite, ale tylko zacisnąłem pięści i zignorowałem to pytanie. Fuar jeszcze rzucił coś o obowiązkach statutowych i podąrzył za mną.
- Eathan... - zaczął, ale uciszyłem go ręką.
- Nie teraz, chcę być sam - oznajmiłem, a nogi same zerwały się do biegu. Półświadomy własnych czynów przebiegłem niemal cały budenek, w końcu wyleciałem na dziki ogród, gdzie chowałem swoją starą broń. Sam nie wiem, kiedy trafiłem do swojej "sekretnej kryjówki" z lat młodości i wziąłem do ręki lekką, nieostrą katanę.
Zamach, skręt przez nogi, blok...
- Nie tak, głuptasie! - Yoite zaśmiał się, kładąc swoją dłoń na mojej. - Patrz, badasz, gdzie łodyga jest słabsza i pół centymetra nad tym zaczynasz ciąć pod kątem... - z gracją poprowadził moimi ruchami, z pełną premedytacją wykorzystując naszą pozycję, by oprzeć podbródek na moim ramieniu. Nie protestowałem, bo przecież jak mógłbym zrobić cokolwiek przeciwko swojemu ukochanemu. - ... o tym myślisz? - pytanie wydarło mnie z zamyślenia.
- Ja... e, tak - zażenowany spuściłem oczy, chcąc jak najszybciej uciec z tego miejsca.
- Znowu nie słuchałeś, prawda? - mężczyzna zaśmiał się lekko, udając zawód.
- Przepraszam, po prostu... - sam nie wiem, co chciałem odpowiedzieć. To, że jego zapach działa na mnie hipnotyzująco? Że ciepło jego ciała już dawno uzależniło mnie gorzej od jakiegokolwiek narkotyku? Że gdy jest na wyjazdach specjalnie tworzę problemy, byleby móc posłuchać jego ciepłego głosu w słuchawce, gdy tłumaczy mi, co mam zrobić? Przecież on to doskonale już wiedział. A mimo to, TE WAŻNE słowa dalej nie chciały mi przejść przez gardło, jak gdybym obawiał się, że odczaruję rzeczywistosć.
- Tak, tak, to wszystko przez to ciśnienie - Yoite zbliżył swoje usta do moich. Zadrżałem z oczekiwania, a on delektował się moją niecierpliwością. - Musisz się jeszcze wiele nauczyć - wiedział, że robił to specjalnie, żeby tylko przedłużyć mój czas męki. W końcu jednak otrzymałem to, czego tak bardzo pragnąłem - jego. Myślałem, że serce mi wyskoczy z piersi. Świat mógł się właśnie kończyć.
... zwód, pchnięcie, przejście w tył...
Fuar po raz kolejny przeszedł w zdenerwowaniu przez szerokość pokoju.
- Do cholery, mówiłem ci, że coś będzie nie tak! Jak ja tego... - dajmon zacisnął zęby, żeby nie wymówić przy mnie słów, które pchały mu się na usta. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wbiegł Yoite. Popatrzyłem na niego smętnym wzrokiem. Mężczyzna przeszedł przez celę i podszedł do mnie, po czym ukląkł przy moich nogach.
- Wszystko wporządku, kotku? - spytał miękko, a jego spojrzenie mogłoby uspokoić burzę.
- Ja... Tak, już tak - uśmiechnąłem się blado, ale chyba nie wyszło to zbyt przekonująco.
- Nie martw się - Yoitu ujął moją dłoń i przysunął ją do ust. - Boku-ga iru.
- Wiem - zsunałem się z łóżka na siebie i wtuliłem w spokojną pierś Yoite.
... krok w przód, pólobrót, płaz...
- ... zostaje Yoite z woli poprzedniego Skryby, Aliura. Zaprzysiężenie odbędzie się w przyszłą sobotę - Wielki Gracz zniknął za zasłoną wraz ze swoim ametysowym smokiem Taurosem. Popatrzyłem na uśmiechniętą twarz Yoite tuż za nim. Musiałem się z nim spotkać. Musiałem! Wiedziałem, że zaprosił mnie na zebranie z ważnego powodu, ale nigdy nie przypuszczałbym, że aż tak... Och, jak pięknie się wszystko złożyło, przecież właśnie dzisiaj miałem...
- ...nna! Enna! - z myśl wyrwał mnie kobiecy wzrok. Nierozumiejącym wzrokim popatrzyłem przed siebie.
<Kenji?>
<Tajemnicza nieznajomo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz