Ostatni raz zgadzam się gdziekolwiek z nim iść...
Utknęliśmy na jakiejś polnej ścieżce, bo Sebastian od dobrych dziesięciu minut siedzi na ziemi niedaleko mnie i bawi się z jakimś kotem. Widać, że obydwoje są bardzo z tego zadowoleni... Ale halo! Ja też tutaj jestem!
- Sebastian... - jęknęłam. - Idziemy już? Zaraz się spóźnimy...
Dajmon spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem i, nie robiąc sobie nic z tego, co powiedziałam, powrócił do zabawy z kotem.
- Sebastian - warknęłam wstając z trawy i podchodząc do niego. Bezceremonialnie wyciągnęłam z jego rąk zwierzę.
- Ej! - krzyknął próbując przechwycić kociaka. Niestety, byłam szybsza. Wypuściłam go z rąk (dobra, rzuciłam nim), a ten przeleciał kilka metrów w powietrzu, po czym wylądował gładko na ziemi. Syknął na mnie i zamiatając ogonem ziemię poszedł w swoją stronę.
- No chodź już, ty idioto z obsesją na punkcie kotów - powiedziałam odwracając się na pięcie i ruszając przed siebie.
- To nie w tamtą stronę - poinformował mnie Sebastian wstając z trawy i otrzepując się z kurzu. Zatrzymałam się w pół kroku.
- Przecież wiem - skłamałam. - Sprawdzałam tylko twoją czujność.
Sebastian pokręcił z rozbawieniem głową. Chwycił moją torbę, leżącą na ziemi, i przerzucił ją sobie przez ramię.
- Idziesz? - spytał i nie racząc nawet na mnie spojrzeć, ruszył w odpowiednim kierunku. - Chyba, że mam cię zanieść.
- Podziękuję - mruknęłam i podbiegłam kawałek truchtem, żeby zrównać się z nim.
Utknęliśmy na jakiejś polnej ścieżce, bo Sebastian od dobrych dziesięciu minut siedzi na ziemi niedaleko mnie i bawi się z jakimś kotem. Widać, że obydwoje są bardzo z tego zadowoleni... Ale halo! Ja też tutaj jestem!
- Sebastian... - jęknęłam. - Idziemy już? Zaraz się spóźnimy...
Dajmon spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem i, nie robiąc sobie nic z tego, co powiedziałam, powrócił do zabawy z kotem.
- Sebastian - warknęłam wstając z trawy i podchodząc do niego. Bezceremonialnie wyciągnęłam z jego rąk zwierzę.
- Ej! - krzyknął próbując przechwycić kociaka. Niestety, byłam szybsza. Wypuściłam go z rąk (dobra, rzuciłam nim), a ten przeleciał kilka metrów w powietrzu, po czym wylądował gładko na ziemi. Syknął na mnie i zamiatając ogonem ziemię poszedł w swoją stronę.
- No chodź już, ty idioto z obsesją na punkcie kotów - powiedziałam odwracając się na pięcie i ruszając przed siebie.
- To nie w tamtą stronę - poinformował mnie Sebastian wstając z trawy i otrzepując się z kurzu. Zatrzymałam się w pół kroku.
- Przecież wiem - skłamałam. - Sprawdzałam tylko twoją czujność.
Sebastian pokręcił z rozbawieniem głową. Chwycił moją torbę, leżącą na ziemi, i przerzucił ją sobie przez ramię.
- Idziesz? - spytał i nie racząc nawet na mnie spojrzeć, ruszył w odpowiednim kierunku. - Chyba, że mam cię zanieść.
- Podziękuję - mruknęłam i podbiegłam kawałek truchtem, żeby zrównać się z nim.
- Wstawaj Śpiąca Królewno. Jesteśmy na miejscu.
- Kretyn - mruknęłam, wtulając się w jego ramię... o cholercia.
- Odstaw. Mnie. Na. Ziemię - wycedziłam.
- Co się mówi? - no tak, bo nie może mnie po prostu puścić...
- Proszę - warknęłam, próbując się mu wykręcić.
- Ty jesteś Spero Michaelis? - usłyszałam.
Zamarłam, a Sebastian wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Taaak - mruknęłam gromiąc mojego dajmona wzrokiem. Odstawił mnie, dalej chichocząc.
- Jestem siostra Yumiko. Pewnie szukasz kapitana Enny?
Yyy... szukam go? Naprawdę? Nie wiedziałam.
- Tak - odpowiedziałam zamiast tego. - Wiesz może, gdzie mogę go znaleźć?
- Jest w swoim gabinecie - odpowiedziała, po czym minęła mnie i ruszyła w sobie tylko znanym kierunku.
- A który to jego gabinet...? - spytałam, nie mając nadziei na odpowiedź. Ku mojemu zdumieniu jednak ją otrzymałam.
- Chyba tamten - powiedział Sebastian (który właśnie przestał chichotać), wskazując na drzwi na drugim końcu korytarza.
- Skąd wiesz? - spytałam szczerze zdziwiona patrząc na niego kątem oka.
Wzruszył ramionami i ruszył w kierunku drzwi. Zatrzymał się przed nimi i oparł o ścianę naprzeciwko.
- Pragnę przypomnieć, że już się spóźniłaś. Wypadałoby dowiedzieć się choćby, jaka cela została ci przydzielona.
- Przecież wiem...
- To dlaczego stoisz jak kołek po drugiej stronie korytarza i marnujesz tylko czas?
Spiorunowałam go wzrokiem i szybkim krokiem podeszłam do drzwi, po czym zapukałam, zanim zdążyłam się rozmyślić.
<Enna bądź ktokolwiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz