- O co poszło tym razem? –
szepnęłam do Aileen.
Stałyśmy w sali tuż przed
uroczystością podsumowującą ostatnie miesiące, a pytanie dotyczyło poruszenia w
pokoju, które obudziło mnie tego ranka. Wcześniej nie miałam okazji zapytać przyjaciółki,
co się dokładnie stało przed głośnym wyjściem naszych współlokatorów.
Aileen w odpowiedzi tylko prychnęła
z niesmakiem, co oznaczało, że nie była to poważna sprawa, a jedynie kolejny
wybryk Sebastiana. No cóż, już od pierwszego dnia można było się przekonać, że
więź łącząca go ze Spero jest dość specyficzna, ale wciąż nie mogła się przyzwyczaić
do tego, w jaki sposób dajmon traktuje swoją panią.
Szczerze mówiąc też z początku
nie mogłam nadziwić się temu, co niejednokrotnie działo się na moich oczach
gdyż Aileen nigdy nie lekceważyła moich poleceń, a tym bardziej nie starała się
mi uprzykrzyć życia i nie zrobiła wstydu w towarzystwie innych wysoko
postawionych ludzi. Mimo wszystko jednak wierzyłam, że Sebastian nie jest taki
zły i w jakiś pokręcony sposób dogaduje się ze Spero, której determinacja i
umiejętności były naprawdę duże. Dowodem tego były zdobyte przez nią dajmony i
to, że w Zakonie szeptano o podniesieniu jej rangi do poziomu Gracza. Cieszyłam
się jej sukcesem, choć jednocześnie było mi wstyd, że nie osiągnęłam tego co ona,
mimo, że przybyłyśmy do Zakonu w tym samym czasie…
- O wilku mowa… - mruknęła
Aileen, wyrywając mnie z zamyślenia i kierując moją uwagę na Spero, która
właśnie wślizgnęła się do sali z dajmonem u boku.
Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną
z życia i najwyraźniej wciąż się wściekała na Sebastiana, który zauważywszy to
spróbował załagodzić sytuację.
- Pocieszę cię – szepnął - Awansowałaś
z pozycji Nowicjuszki na pozycję Gracza. Przynajmniej cała twoja praca nie
poszła na marne.
- I złapałaś kilka dajmonów –
odezwałam się z lekkim uśmiechem - A teraz przestańcie już rozmawiać, bo
kapitan Enna coś mówi. – dodałam, widząc, co się dzieje na mównicy.
Po zakończeniu ceremonii wróciłam
do pokoju gdzie usiadłam w fotelu przy oknie z opasłą księgą w ręku. Jak zwykle
od razu zatopiłam się w lekturze do tego stopnia, że straciłam poczucie czasu i
nawet nie zauważyła, że Spero również wróciła.
- Tu jesteś Ana! – krzyknęła zirytowana,
czym wreszcie zwróciła moją uwagę – Może byś mi pomogła?
- A co się właściwie dzieje? –
zapytałam zdzwiona – Przecież dopiero skończyła się ceremonia…
- No chyba nie – prychnęła – Już dwie
godziny siedzisz nad tym tomiszczem, a w Zakonie ma się odbyć jakieś ważne
zebranie i to za niespełna pół godziny.
- Możliwe, że masz racje –
przyznałam, wzruszając ramionami – Przyjechali jacyś ważni goście, więc to
chyba normalne, że mają coś pilnego do omówienia, ale do takich spraw nie
dopuszczają zwykłych graczy ani tym bardziej nowicjuszy, więc, w czym rzecz?
- W tym, że to całe zebranie się
nie zacznie póki nie zjawi się na nim kapitan Enna i wyżsi gracze, ale na razie
stawił się tylko główny ofensywny. Siostra Yuu miota się w amoku, więc Kenji
kazał nam ich znaleźć i to jak najszybciej.
- W porządku – przytaknęłam,
wstając - Może ja przeszukam budynek, a ty tereny zewnętrze?
- Dobra, chodźmy.
Zbiegłyśmy do głównego holu gdzie
jak zwykle krzątało się mnóstwo osób. Spero od razu zniknęła za głównymi
drzwiami, a ja ruszyłam do gabinetu Enny. Wiedziałam, że już pewnie tam
sprawdzano, ale kapitan mógł wrócić w międzyczasie, co oszczędziłoby sporo
czasu i kłopotów. Po kilku minutach zastałam jednak tylko zamknięte na głucho drzwi,
więc zaczęłam sprawdzać wszystkie inne, często uczęszczane przez wyższych
graczy miejsca. Kapitana Enny nigdzie nie było, ale i tak dopisało mi szczęście,
bo przypadkiem natknęłam się na nowego głównego defensywnego.
Zawołałam go, ale był tak
zamyślony, że nawet tego nie zauważył i szedł dalej w sobie tylko znanym
kierunku. Spróbowałam jeszcze raz, ale Sine nie zwrócił na mnie uwagi póki nie
położyłam mu ręki na ramieniu. Wtedy odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem.
- Coś nie tak? – zapytał
uprzejmie, unosząc jedną brew – Pomóc ci w czymś?
- Mnie nie, ale lada moment
powinno odbyć się jakieś ważne zebranie, którego nie zaczną bez głównego
defensywnego – odpowiedziałam z uśmiechem.
<Sine?>
[Enna: sprawdzę, jak będę miała czas, nie ręczę za błędy ;P]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz