Sine wydawał się zaskoczony wiadomością o zebraniu, a ja
zaczęłam się zastanawiać, kto mógł je zwołać bez wiedzy wyższych graczy, a tym
bardziej kapitana Enny… No cóż, to nie moja sprawa i jako nowicjuszka nie
powinnam się wtrącać, więc tylko poinstruowałam głównego defensywnego, gdzie ma
iść, nie dociekając, jakim cudem o niczym nie wie.
Kiedy zostałam sama, postanowiłam sprawdzić, czy Spero znalazła
kapitana. Wiedziałam, że ważni goście nie tolerują niepunktualności, a jeśli
takowa zdarzy się wyżej postawionej od nich osobie, uznają ją za celową ujmę
uczynioną gościom. Szybkim krokiem opuściłam budynek i skierowałam się do
ogrodu. Rozglądałam się uważnie, zaglądając w każdy kąt, ale zamiast Enny
natknęłam się na Aileen.
Mogłam się domyślić, że zaszyje się w najdzikszej części
ogrodu, gdzie drzewa rosły częściej i nie były tak starannie pielęgnowane, przez
co tworzyły naturalną i jak dla mnie zdecydowanie przytulniejszą niż reszta
ogrodu gęstwinę.
- Dobrze, że cię widzę – uśmiechnęłam się, wchodząc między
drzewa by dotrzeć do przyjaciółki. – Musisz mi pomóc. Zwołano jakieś zebranie i
szukam… - urwałam w pół zdania, bo zza drzewa, o które opierała się Aileen
wyłonił się nagle Sebastian.
Dajmon ledwo mnie zobaczył, spłoszył się wyraźnie i zaczął
nerwowo rozglądać. Domyśliłam się, kogo szuka.
- Spero ze mną nie ma – powiedziałam, wywracając oczami z
rozbawieniem. – Szuka kapitana Enny. Nie wiem, czy go znalazła, ale moglibyście się,
chociaż zainteresować, czy nie potrzebujemy waszej pomocy.
- Przepraszam – mruknęła Aileen. – My tylko…
- Nie teraz – uciszyłam ją krótkim gestem, po czym spojrzałam
na Sebastiana. – Może pomógłbyś znaleźć Kapitana? – Zapytałam, wiedząc, że Sebastian
ma smykałkę do tropienia. - Jeśli jeszcze nie dotarł na zebranie, to powinien być
gdzieś w pobliżu. Spero też się gdzieś tu kręci, więc przy okazji i ją byś
odnalazł – dodałam, widząc, że się waha.
- Niech będzie – mruknął.
- No to prowadź – uśmiechnęłam się zachęcająco.
Dajmon znowu zrobił się nieco nerwowy, ale wysunął się do
przodu i ruszył szybkim krokiem po ledwie widocznej dróżce w tylko sobie znanym
kierunku. Zaledwie pięć minut później zatrzymał się raptownie przed zagajnikiem
w głębi, którego zamajaczyły nam dwie postacie. Od razu rozpoznałam Spero
rozmawiającą z kapitanem, któremu najwyraźniej przerwała trening. Oboje
wyglądali na nieco zdezorientowanych, a nawet poirytowanych, więc, tak jak
Sebastian, wolałam się nie wtrącać.
<Enna? Spero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz