niedziela, 1 listopada 2015

Anastasia Jousselin

Sine wydawał się zaskoczony wiadomością o zebraniu, a ja zaczęłam się zastanawiać, kto mógł je zwołać bez wiedzy wyższych graczy, a tym bardziej kapitana Enny… No cóż, to nie moja sprawa i jako nowicjuszka nie powinnam się wtrącać, więc tylko poinstruowałam głównego defensywnego, gdzie ma iść, nie dociekając, jakim cudem o niczym nie wie.
Kiedy zostałam sama, postanowiłam sprawdzić, czy Spero znalazła kapitana. Wiedziałam, że ważni goście nie tolerują niepunktualności, a jeśli takowa zdarzy się wyżej postawionej od nich osobie, uznają ją za celową ujmę uczynioną gościom. Szybkim krokiem opuściłam budynek i skierowałam się do ogrodu. Rozglądałam się uważnie, zaglądając w każdy kąt, ale zamiast Enny natknęłam się na Aileen.
Mogłam się domyślić, że zaszyje się w najdzikszej części ogrodu, gdzie drzewa rosły częściej i nie były tak starannie pielęgnowane, przez co tworzyły naturalną i jak dla mnie zdecydowanie przytulniejszą niż reszta ogrodu gęstwinę.
- Dobrze, że cię widzę – uśmiechnęłam się, wchodząc między drzewa by dotrzeć do przyjaciółki. – Musisz mi pomóc. Zwołano jakieś zebranie i szukam… - urwałam w pół zdania, bo zza drzewa, o które opierała się Aileen wyłonił się nagle Sebastian.
Dajmon ledwo mnie zobaczył, spłoszył się wyraźnie i zaczął nerwowo rozglądać. Domyśliłam się, kogo szuka.
- Spero ze mną nie ma – powiedziałam, wywracając oczami z rozbawieniem. – Szuka kapitana Enny. Nie wiem, czy go znalazła, ale moglibyście się, chociaż zainteresować, czy nie potrzebujemy waszej pomocy.
- Przepraszam – mruknęła Aileen. – My tylko…
- Nie teraz – uciszyłam ją krótkim gestem, po czym spojrzałam na Sebastiana. – Może pomógłbyś znaleźć Kapitana? – Zapytałam, wiedząc, że Sebastian ma smykałkę do tropienia. - Jeśli jeszcze nie dotarł na zebranie, to powinien być gdzieś w pobliżu. Spero też się gdzieś tu kręci, więc przy okazji i ją byś odnalazł – dodałam, widząc, że się waha.
- Niech będzie – mruknął.
- No to prowadź – uśmiechnęłam się zachęcająco.
Dajmon znowu zrobił się nieco nerwowy, ale wysunął się do przodu i ruszył szybkim krokiem po ledwie widocznej dróżce w tylko sobie znanym kierunku. Zaledwie pięć minut później zatrzymał się raptownie przed zagajnikiem w głębi, którego zamajaczyły nam dwie postacie. Od razu rozpoznałam Spero rozmawiającą z kapitanem, któremu najwyraźniej przerwała trening. Oboje wyglądali na nieco zdezorientowanych, a nawet poirytowanych, więc, tak jak Sebastian, wolałam się nie wtrącać.

<Enna? Spero?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz